niedziela, 17 sierpnia 2014

Człowiek nietoperz

Dlaczego nietoperz? Z trzech powodów:

  1. Posługuję się echolokacją- funkcjonuję dzięki dźwiękom. Wyłapując te najczystsze i najbliższe mojemu sercu, omijam przeszkody. Z różnym skutkiem, niestety.
  2. Zwisam głową w dół- odwrotnie myślę, odwrotnie czuję, odwrotnie czynię. 
  3. Hibernuję- już od wielu lat. Kiedy się obudzę? Nie wiem. Czy w ogóle? Czasem myślę, że to niemożliwe. 
To blog człowieka pogrążonego w depresji. Nie tej najcięższej - klinicznej, endogennej.  Nie tej, która nie pozwala wstać z łóżka, odbiera apetyt i przypiera do ściany. Ale tej skradającej się, atakującej cyklicznie, tej, która daje małe ostrzeżenia. Po kilku latach potrafię rozpoznać jej plan działania. 

Pierwsze napady smutku są skromne, prawie niewidoczne, niezauważalne.Ot, jedna ukradkowa łza uroniona bez określonego powodu. twoje nerwy odsłaniają się. Stajesz się "more sensitive". Przestajesz odpierać ataki i krytykę, zaczynasz je przyjmować. Reklamy bardziej drażnią, "Dwóch i pół" mniej śmieszą, a na widok dzieci z polsatowskiej fundacji wysyłasz więcej SMS-ów niż zwykle. Wiesz już, że machina ruszyła. 

Potem przychodzi 3Z -  zamyślenie, zwątpienie, zaniepokojenie. Myślisz najczęściej o tym, o czym nie powinieneś; za dużo i za intensywnie. Wątpisz w siebie, w innych ludzi. Niepokoi cię przyszłość. 

Następnie pojawiają się lekkie szyderstwa umysłu:

NIE DASZ RADY!
JESTEŚ SŁABY/A!
TWOJE ŻYCIE JEST NIC NIE WARTE!
NIC DOBREGO CIĘ NIE SPOTKA!
JESTEŚ SAMOTNY/A!
NIC NIE POTRAFISZ!
WZBUDZASZ LITOŚĆ!
NIE ZASŁUGUJESZ NA SZCZĘŚCIE!


W miarę upływu dni, zły nastrój pogłębia się. Coraz więcej  zużytych chusteczek, depresyjnej muzyki na you tube, wzrok coraz chętniej uciekający w podłogę. Starasz się zniknąć, irytuje cię towarzystwo, a jednocześnie cierpisz z powodu samotności. Wkurza cię byle co, natrętnie myślisz o sytuacjach w których dałeś ciała, wątpisz, że coś ci się w końcu uda. Z niechęcią patrzysz w lustro, bo człowiek w odbiciu nie jest tym, którego chciałbyś zobaczyć. Czujesz łzy, które cisną się na zewnątrz, a ty robisz wszystko, by nikt ich nie zobaczył. Dochodzi do pierwszych niekontrolowanych emocji, jesteś przepełniony uczuciami- wybuchasz złością, płaczesz nie tylko w poduszkę, masz wrażenie, że twoja czaszka eksploduje. Lub odwrotnie- przesadnie się pilnujesz, grasz dobry humor, śmiejesz się nawet z żartów Strasburgera. Nie mówisz głupot, ważysz każde słowo, na koncercie stoisz grzecznie z boku i zastanawiasz się, co tam jeszcze robisz. Marzysz o tym by uciec. Tylko nie masz dokąd. Nie da się uciec od swojego umysłu. Chyba, że do psychiatryka. 

Nadchodzi ostatni etap. DEPRESJA wdziera się oknem, drzwiami, kominem. Nie wytrzymujesz już ze sobą. Bolą cię nawet cebulki włosów, ale dzielnie wstajesz każdego dnia. Realizujesz swoje obowiązki, mimo że wyjście z domu jest jak przeprawa przez Morze Czerwone bez pomocy Mojżesza. Na ulicy twoi znajomi (których można policzyć na palcach jednej ręki) mijają cię bez słowa, bo albo wyglądasz jak menel, albo nagle szalenie zainteresowałeś się wystawami sklepowymi. Nie logujesz się na facebooka, kasujesz GG, wyciszasz telefon, który i tak nie dzwoni. Kontakty masz jedynie w ścianach. Wylogowujesz się do próżni. Twoje życie zatrzymuje się. STOP.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz